Blisko serca
Szkaplerz karmelitański słynie wieloma łaskami, jakich za jego przyczyną doświadczają wierni. Zostawiła nam go sama Matka Boska, aby pomóc nam w drodze do Nieba.
Continue readingSzkaplerz karmelitański słynie wieloma łaskami, jakich za jego przyczyną doświadczają wierni. Zostawiła nam go sama Matka Boska, aby pomóc nam w drodze do Nieba.
Continue readingJezuicki teolog Francisco Taborda poinformował, że synod amazoński rozważy pozwolenie na użycie warzywa o nazwie juka, jako substytut Chleba Eucharystycznego. Skandaliczny pomysł spotkał się głosami krytyki ze strony kardynała Raymonda Burke i biskupa Anthanasiusa Schneidera – pisze portal PCh24.pl. Zdaniem niektórych autorytetów Kościelnych, byłoby to całkowite odejście od wiary katolickiej.
W jednym z głośnych wywiadów jezuita Francisco Taborda argumentował swój pomysł między innymi zmianami klimatycznymi. Ze względu na porę deszczową, tradycyjny Chleb Eucharystyczny ulega łatwemu rozpuszczeniu, dlatego w tej części świata dobrym zamiennikiem jest właśnie juka.
Stanowczy głos autorytetów
Choć coraz częściej możemy mówić o kryzysie w Kościele, stanowisko cenionych autorytetów było jednoznaczne. Kardynał Raymon Burke uznał, że skutki tego typu pomysłu mogłyby być niezwykle poważne. Według biskupa Astany, Athanasiusa Schneidera, oznaczałoby to wprowadzenie zupełnie nowej religii. Jeden z teologów, który chciał zachować anonimowość, stwierdził, że zmiana spowodowałaby nieważność przyjmowanego sakramentu.
Jak przytaczają dziennikarze PCh24.pl, podobne absurdalne pomysły pojawiały się chociażby już w XVI roku w Chinach. Ze względu na fakt, że nie uprawiano tam zboża, misjonarze Towarzystwa Jezusowego apelowali, aby zezwolić na używanie od Eucharystii placków ryżowych. Na to jednak nie wyraził zgody Watykan.
W 1982 roku Kongregacja Nauki Wiary nie wyraziła zgody na wypiekanie Hostii bezglutenowych dla osób chorych na celiakię. Zgodzono się natomiast na użycie chleba z niewielką zawartością glutenu. Dzięki nie została zmieniona istota chleba.
Jednoznaczne przepisy
Jak przypomina portal PCh24.pl, chleb pszenny od wieków jest używany do Eucharystii, a reguluje to Sobór Florencki z 1439 roku. Każda zmiana materii Najświętszego Sakramentu grozi niszczeniu nauki Kościoła i podważaniu Jego autorytetu, na co nigdy nie może być zgody.
Przecież podczas Ostatniej Wieczerzy, Pan Jezus wziął w swoje ręce chleb, który następnie pobłogosławił, łamał i rozdawał swoim uczniom. Warto zaznaczyć, że mamy pewność, że był to właśnie chleb pszenny, ponieważ to jedyny chleb, którego używali Żydzi w okresie Paschy.
Oburzające treści zajęć dodatkowych dla dzieci uczęszczających do publicznych szkół w Warszawie ujawnili przedstawiciele organizacji pozarządowych. Kontrowersyjne lekcje to efekt zgody, jaką magistrat wyraził na organizację zajęć pod płaszczykiem „przeciwdziałania mowie nienawiści”.
Inicjatywa lewicowych organizacji miała być w ścisłym zainteresowaniu prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. To on miał polecić organizację zajęć jeszcze przed feriami.
Jak informował portal PiotrSkarga.pl, koncepcję i tematykę zajęć poddali gruntownej krytyce przedstawiciele organizacji pozarządowych. Prawnicy Instytutu Ordo Iuris zwrócili uwagę, iż główne pojęcie warsztatów, czyli „mowa nienawiści”, zostało oparte na niejasnych podstawach – ma dotyczyć skrajnie subiektywnych ocen i odczuć wybranych osób. Eksperci opublikowali także wzór oświadczenia, jakie każdy rodzic może złożyć w szkole, w której uczą się jego dzieci. Rodzice dzięki oświadczeniu mogą zastrzec, że udział ucznia w zajęciach z mowy nienawiści będzie możliwy tylko po wyrażeniu przez nich zgody na piśmie. Jeśli szkoła odmówiłaby przyjęcia oświadczenia lub w inny sposób negowała prawa rodziców, Ordo Iuris służy pomocą prawną.
Aktywiści ze wspomnianej fundacji mają już na koncie wiele udanych interwencji prawnych i spraw sądowych. Działające w Ordo Iuris i składające się głównie z doświadczonych radców prawnych i adwokatów, Centrum Interwencji Procesowej, stał m.in. za sprawą trzech pozwów, które w imieniu prof. Bogdana Chazana w 2015 roku wytoczono zniesławiającym go publicznie działaczom lewicowych organizacji i politykom. Wszystkie te sprawy zakończyły się zwycięstwem warszawskiego ginekologa i położnika. Wspomniani prawmnicy specjalizują się także w sprawach dotyczących prawa do opieki nad dziećmi. W tym kontekście zainteresowali się opisywaną sprawą zajęć dodatkowych z mowy nienawiści.
Z kolei działacze z Centrum Życia i Rodziny oraz z Fundacji Pro-prawo do życia zorganizowali 21 stycznia przed Urzędem miasta stołecznego Warszawy pikietę przeciwko zajęciom z mowy nienawiści. Na pikiecie stawiło się około stu osób. Podnoszono wiele argumentów przeciwko ideologicznie sprofilowanym zajęciom, które faktycznie mogą propagować wśród młodzieży m.in. ograniczanie wolności słowa, budowanie stereotypu człowieka zacofanego jako tego, który sprzeciwia się praktykom homoseksualnym, czy też poddawanie dzieci i młodzieży perswazji ideologicznej środowisk LGBTQ.
Organizatorzy protestu rozdawali petycje, które po podpisaniu można wysłać do prezydenta Trzaskowskiego. W ramach tej inicjatywy domagają się oni wycofania warszawskiego ratuszu ze skrajnie kontrowersyjnych zajęć oraz poddania pod publiczną dyskusję oraz konsultację z radami rodziców kolejnych tego typu pomysłów. Treść petycji została także opublikowana na stronie Centrum Dla Życia i Rodziny. Nie wiadomo jeszcze, czy na petycję odpowie ratusz oraz, czy po przerwie na ferie zajęcia dodatkowe będą kontynuowane. Rosnąca presja społeczna może doprowadzić urzędników Trzaskowskiego do wycofania się z tej inicjatywy.
Gorąco zachęcam do zapoznania się z ze stroną nienarodzeni.pl
Pielgrzymowanie jest praktyką religijna tyle dawną co szlachetna. Sam Pan Jezus, jeszcze jako chłopiec, pielgrzymował ze Swoja Rodzina do Jerozolimy, aby tam swietowac. Ruch pielgrzymkowy w Kosciele, siegajacy samych jego poczatków, szczególnie rozwinął się w Średniowieczu.
Chrzescijanie chetnie pielgrzymowali do Ziemi Swietej, aby nawiedzic miejsca narodzin, nauczania, cudów, meczenstwa i smierci naszego Pana. Celem pielgrzymek były także miejsca meczenstwa i pochówku Świętych Panskich, sanktuaria, w których znajdowały sie relikwie i cudowne obrazy oraz miejsca cudów i objawień.
Są przynajmniej dwa powody, dla których warto udaś się na pielgrzymkę. Pierwszym jest odwiedzenie miejsca swietego. Bóg w swojej nieskonczonej madrosci, wybrał pewne miejsca na Ziemi, w których szczególnie obdarza swoich wiernych łaskami. Chociaż często nie potrafimy tego zrozumiec, tak własnie jest. Swiadcza oH tym miedzy innymi liczne cuda i uzdrowienia. Nawiedzanie tych miejsc oznacza otwieranie sie na działanie łaski Bożej, a przede wszystkim – oddawanie Bogu chwały, a to jest przecież nadrzednym celem istnienia każdego człowieka.
Drugim powodem, dla którego warto pielgrzymować jest samo pielgrzymowanie – czas, w którym całkowicie zdajemy sie na Boga, wiecej sie modlimy, kontemplujemy, dajemy innym swiadectwo wiary, znosimy trudy i przeciwnosci, aby tym bardziej doskonalic swoją miłość.
Jest jeszcze trzeci powód – zupełnie nieistotny w porównaniu do poprzednich, ale jakże znakomicie je uzupełniajacy. To poetyckosc pielgrzymowania. Mijanie lasów i wiosek, wstawanie wraz ze wschodem słonca; nierzadko nocleg pod gołym niebem. Podczas pieszej pielgrzymk dostrzec moWemy piekno i ogrom swiata, a także życzliwość ludzi, którzy – jakże czesto – służa pomoca, czestuja posiłkiem, pomagaja znalezc dobra droge. Kto pójdzie, ten się o tym przekona.
Różaniec jest niezwykłą modlitwą, dzięki której Bóg – przez ręce Maryi – ofiarowuje ludziom niezliczone łaski. Jest też bronią przeciwko złemu, w nim rozważamy tajemnice wiary życia Tej, która zmiażdży głowę węża.
Jeśli świat w swej pysze Różaniec ośmiesza i odrzuca, to nieprzejrzany wręcz zastęp świętych ze wszystkich wieków i każdego stanu nie tylko serdecznie go pokochał i pobożnie odmawiał, ale używał go też zawsze jako potężnego oręża w walce z szatanem, dla zachowania czystości życia, dla skuteczniejszego uzyskania cnót i w końcu do szerzenia pokoju wśród ludzi. Nie zbywało też na wielu wybitnych bardzo uczonych, którzy mimo nawału wyczerpujących studiów i badań naukowych, nie opuszczali żadnego dnia, żeby nie uklęknąć przed obrazem Matki Bożej i nie odmówić pobożnie Różańca. Nawet królowie i książęta uważali to za święty obowiązek, mimo, że obarczeni byli kłopotami i trudami rządzenia. Dlatego nie tylko ręce prostaczków i ubogich piastują i ściskają tę koronkę mistyczną, ale przynosi ona zaszczyt ludziom wszelkiego stanu.
Pius XI
Gdyby do dobrej spowiedzi wystarczyło wyznanie grzechów przed kapłanem i odprawienie pokuty, łatwo by było odzyskać utraconą łaskę Bożą, droga zbawienia nie byłaby tak trudną. Nie trzeba się jednak łudzić, że Boga można zbyć czymkolwiek. Wyraźnie powiedział Zbawiciel do młodzieńca ewangelicznego, że wąska jest ścieżka, wiodąca do nieba i mało ludzi nią postępuje.
Przez cały rok zajmowaliście się świeckimi sprawami, staraliście się o majątek, goniliście za przyjemnościami życia, nie pracowaliście nic nad swoim udoskonaleniem, wreszcie przychodzicie koło Wielkanocy do spowiedzi i wyznajecie swe grzechy w ten sposób, jakbyście opowiadali jakąś historię. Wreszcie odmówicie bezmyślnie i mechanicznie kilka modlitw i już zdaje się wam, że pogodziliście się z Bogiem. Zaraz po spowiedzi wracacie do dawnych niedobrych nawyków, chodzicie do karczm i szulerni, na zabawy i bale; nie widać ani śladu poprawy. Z roku na rok to samo czynicie! Sakrament pokuty, w którym Bóg zapomina niejako o swej sprawiedliwości i okazuje tylko miłosierdzie, jest dla wielu rodzajem zabawy i rozrywki. Pamiętaj człowiecze, że twoje spowiedzi, gdy je w ten sposób odbywasz, nic nie są warte, a są może nawet świętokradzkimi.
Ażeby odbyć dobrą spowiedź, trzeba nienawidzić grzechu z całego serca i żałować, że obraziliśmy Boga tak dobrego, że gardziliśmy łaskami, że nie zważaliśmy na głos sumienia, że długi czas trwaliśmy w stanie grzechu. Kto ma prawdziwy żal, ten stara się jak najprędzej pojednać z Bogiem i naprawić krzywdy. Źle robi ten, kto zwleka poprawę z dnia na dzień, kto nie chce jak najprędzej pojednać się ze Stwórcą, który jest naszym najlepszym przyjacielem. Gdy kto pozostaje cały rok w grzechu i z przykrością myśli o czasie Wielkiego Postu, bo wtedy trzeba się spowiadać, kto zwleka ze swą spowiedzią poza czas wielkanocny, albo przystępuje do niej z usposobieniem zbrodniarza, którego prowadzą na śmierć, czyż można sądzić, że taki człowiek ma usposobienie duszy potrzebne koniecznie do ważności sakramentu pokuty?
Polecam uwagi Sługi Bożego arcybiskupa Fulton J. Sheena:
Mimo iż zdarzają się nawrócenia na łożu śmierci, częściej sprawdza się porzekadło, w myśl którego jakie życie, taka śmierć. Pewien człowiek, który wiódł złe życie, zawsze chwalił się, że nie musi martwić się o swoją duszę, gdyż w ostatniej chwili będzie mógł ją ocalić wypowiadając trzy słowa po łacinie: Miserere mei Deus. Miał on rację mówiąc o wypowiedzeniu tych słow w momencie śmierci, lecz nie były to słowa, które dane mu było wyrzec, gdyż nie przeżył swojego życia tak, aby mógł je wypowiedzieć ze szczerego serca. Gdy zatem jego koń zrzucił go na skały, stęknął: Capiat omnia diabolus, co innymi słowy oznacza: Niech będę przeklęty.
Zachęcam do odwiedzenia bloga poświęconego arcybiskupowi. Nie zawiedziecie się!
I chociaż do ustalenia istotnej prawdy zmartwychwstania Pańskiego dostatecznie posługiwały: odwalenie grobowego kamienia, opróżnienie grobu, pozostawienie obwić płóciennych, i oznajmienie aniołów o zaszłym wypadku; mimo to jednak, zmartwychwstały Chrystus sam widzialnie okazywał się i niewiastom i apostołom niejednokrotnie. Nie tylko z nimi rozmawiał chwilowo, ale i dłuższy czas przebywał, z nimi jadał; a tym, którzy nie dowierzali, dozwalał należytego i ciekawość zaspakajającego dotykania siebie.
Tym to celem, i przy zamkniętych drzwiach do uczniów swoich wchodził, i tchnieniem swoim udzielał im Ducha Świętego i po udzielonym darze wyrozumiewania rzeczy trudnych, odkrywał im tajemnice Pism świętych, a nadto okazywał przebicie włócznią boku swego, rany od gwoździ zadane i wszelkie blizny niedawno wyrządzanych Mu męczarń: aby się wyświetliło, że w Nim własność Boskiej i ludzkiej natury nierozłącznie pozostaje, abyśmy też tym sposobem powzięli przekonanie, iż Słowo nie jest to, co ciało, i że w jednym Synu Bożym uznawać należy i Słowo i ciało.
Nie odbiega od tej prawdy i nauczyciel narodów, Apostoł Paweł, mówiąc: „A jeśliśmy znali Chrystusa wedle ciała, ale już teraz nie znamy”. Zmartwychwstanie bowiem Chrystusa nie ukończeniem dla ciała, lecz przemianą było, a pomnożenie potęgi nie zniszczyło istoty. Własność uległa przemianie, nie zaś natura zniszczeniu, i ciało, które przedtem mogło być krzyżowane, przeistoczyło się w ciało niecierpiętliwe; które ulegało zabiciu, stało się nieśmiertelne; które ulegało zranieniom, stało się nieskazitelne.
Słusznie więc powiedziano, że ciało Chrystusa w tym stanie, w jakim po zmartwychwstaniu zostawało, znane nie było: bo w nim nie było nic cierpiętliwego, nic chorobliwego, i będąc tymże samym przez istotę, już tym samym nie było przez uwielbienie. A możeż zadziwiać, jeśli tak o Chrystusowym ciele powiada Apostoł, który i o wszystkich chrześcijanach duchowo w doskonałości żyjących mówi: „A tak my, odtąd nikogo nie znamy wedle ciała”.
Odtąd – powiada – jest zaczątek i naszego zmartwychwstania w Chrystusie, odkąd w Nim, za wszystkich zmarłym, poprzedził wizerunek całej nadziei nasze.
Św. Leon Wielki
Rzadko się zdarza, by na ekrany polskich kin wchodziły produkcje tak niepoprawne, jak film o meksykańskich Cristeros. Tłumaczy to zresztą nikłe zainteresowanie sieci kinowych, ignorujących zainteresowanie publiczności. Warto jednak zobaczyć film Deana Wrighta, to kawał dobrego kina, dodatkowo służącego pamięci tych, o których liberalne i lewicowe elity chciałyby zapomnieć.
Film można zobaczyć w:
Szczegółowe informacje wraz z kinami prowadzącymi sprzedaż internetową biletów można znaleźć na fanpage’u filmu. Listę kin znaleźć można także na pch24.pl.
Poranek wielkanocny przyniósł nam radosną wiadomość – starożytną a ciągle nową: Chrystus zmartwychwstał! Odgłos tego wydarzenia, jaki wyszedł z Jerozolimy dwadzieścia wieków temu, nadal rozbrzmiewa w Kościele, który niesie w sercu żywą drżącą wiarę Maryi, Matki Jezusa, wiarę Magdaleny i innych kobiet, które jako pierwsze ujrzały pusty grób, wiarę Piotra i innych apostołów.
Aż do dzisiaj – także w naszych czasach supertechnologicznych środków przekazu – wiara chrześcijan opiera się na orędziu, na świadectwie tych sióstr i tych braci, którzy zobaczyli najpierw odsunięty kamień i pusty grób, później tajemniczych zwiastunów, którzy poświadczyli, że Jezus, Ukrzyżowany, zmartwychwstał, a następnie On sam, Nauczyciel i Pan, żywy i dotykalny, ukazał się Marii Magdalenie, dwóm uczniom i w końcu wszystkim jedenastu, zgromadzonym w Wieczerniku (por. Mk 16, 9-14).
Zmartwychwstanie Chrystusa nie jest owocem spekulacji czy jakiegoś doświadczenia mistycznego: jest to wydarzenie, które z pewnością wykracza poza historię, ale które dokonuje się w dokładnej chwili dziejowej i pozostawia w niej niezmywalną pieczęć. Światło, które oślepiło straże, czuwające przy grobie Jezusa, przeniknęło czas i przestrzeń. Jest to światło odmienne, boskie, które rozerwało ciemności śmierci i wprowadziło na świat blask Boga, blask Prawdy i Dobra. Tak jak promienie słońca na wiosnę sprawiają, że wyrastają i otwierają się pąki na gałęziach drzew, podobnie promieniowanie, bijące od Zmartwychwstania Chrystusa nadaje siłę i znaczenie wszelkiej nadziei ludzkiej, wszelkiemu oczekiwaniu, pragnieniu i planowi. Dlatego cały wszechświat raduje się dziś, włączony w wiosnę ludzkości, która staje się wyrazicielką niemego hymnu chwały stworzenia.
(…)
Niech radują się niebo i ziemia ze świadectwa tych, którzy cierpią przeciwności lub wręcz prześladowania z powodu swej wiary w Pana Jezusa. Niech orędzie Jego zwycięskiego zmartwychwstania wleje w nich odwagę i ufność.
Drodzy bracia i siostry! Zmartwychwstały Chrystus kroczy przed nami ku nowemu niebu i nowej ziemi (por. Ap 21,1), w której wszyscy ostatecznie będziemy żyć niczym jedna rodzina, dzieci tego samego Ojca. On jest z nami po wszystkie dni aż do końca czasów. Idźmy za Nim na tym zranionym świecie, śpiewając „Alleluja”. W naszym sercu jest radość i ból, na naszym obliczu – uśmiech i łzy. Taka jest nasza ziemska rzeczywistość. Ale Chrystus zmartwychwstał, żyje i wędruje z nami. Dlatego śpiewamy i wędrujemy, wierni naszemu zaangażowaniu na tym świecie, ze spojrzeniem skierowanym w Niebo.
Benedykt XVI