03/27/13

Ks. Skarga: skażona ziemia serca naszego…

Nie tylko pasterze i starsi nasi na tę robotę do winnic około zbawienia naszego wezwani są: ale i każdy z nas około winnice serca swego ma robić i winien jest. Bo nie dosyć, iż około nas prorocy Boży, i biskupi, i kaznodzieje, i inni urzędnicy kościelni robią: potrzeba nam samym ręką ruszyć. Jako mało na samej robocie winogrodników, gdy sama macica winna zła, a do naprawy i pomocy nie sposobna. Ziemia serca naszego zarażona i skażona, i niejako z rodzaju przeklęta, sama z siebie ciernie i osty, to jest grzechy i wielkie skłonności do nich rodzi, złe pożądliwości i myśli do złego same się w nas wkorzeniły. „Zmysł i myśli ludzkiego serca”, mówi Pan, „do złego są skłonne od młodości”.
W dziatkach małych to widzim: jeszcze się im trzy lata drugdy nie wypełnią, a już sie umieją gniewać, mid_13392kłamać, zajrzeć, pysznić i pomsty pragnąć. Jeszcze ledwie do piąci lat dojdą, a już umieją sprzeciwić się rodzicom i nie słuchać. Do grania, do lekkich, świeckich błazeństw, jako ryba do wody: do pacierza i nabożeństwa i statku cnót pobożnych, leniwi i cieleśni. A cóż gdy podrosną, jaka tu robota ciernie to w nich wykopywając, i ten chwast plewiąc, nim się do posłuszeństwa, prawdy, skromności, statku, cichości, powściągliwości przyuczą: nie mało potu gospodarzom i mistrzom wynidzie, nie mało rózg się napsuje, a jednak około drugich praca ginie, do złej się natury swej wracają.
A o dorosłych i drugdy i starych co mówić? Sami się z sobą biedzim: do świata, do próżności, do nieczystości, łakomstwa, czci świeckiej, jako wóz z góry: a do Pana Boga, i rzeczy boskich zbawiennych, jako na górę, na którą wiele koni przyprzęgać potrzeba. Do tego, co nas psuje, chęć niezmierną mamy, a do tego, na co stworzeni jesteśmy, i co nam prawy żywot i szczęście wieczne przynosi, wielceśmy oziębli.

Ks. Piotr Skarga, źródło: PCH

03/25/13

Módlmy się!

Chodź przede Mną i bądź doskonały, a uczynię przymierze moje między Mną a tobą. (Rdz 17, 1). W tych słowach, wypowiedzianych przez Boga do Abrahama mamy wyrażoną tę wielką naukę o związku między modlitwą a życiem, od którego zależy też nasz związek z Bogiem. Bóg z tym tylko zawiera przymierze na stałe, kto chodzi przed Nim, to znaczy, kto stara się myślą i modlitwą żyć wciąż w Jego obecności i wypełniać Jego przykazania. Wówczas te dwa składniki doskonałości chrześcijańskiej coraz bardziej przenikają się nawzajem, coraz bardziej stają się czymś jednym.     

Modlitwa, w miarę jak nas trzyma przed Majestatem Bożym, przejmuje nas też coraz większą czcią dla Mądrości i Świętości Boga, której przykazania są wyrazem, i przez to zachęca do coraz wierniejszego ich 1314642_46822177zachowania. Ale i odwrotnie: życie doskonałe, wedle przykazań, usuwa przeszkody modlitwy i sprawia, że coraz łatwiej wznosi się ona do Boga, coraz bardziej rządzi całym naszym postępowaniem. Schodzą się one, modlitwa i życie, w tym, że są pełnieniem woli Bożej, i to im daje całą ich wartość, bo i dla nas, podobnie jak i dla Jezusa, jedynym prawdziwym pokarmem duszy, zdolnym ją nasycić, jest pełnienie woli Tego, który nas posłał na ten świat, abyśmy wykonali Jego sprawę (por. J 4, 34).     Modlitwa, gdy dusza jest jej przez dłuższy czas wierna, winna w niej zrodzić to, co można nazwać duchem modlitwy, przez co rozumie się wewnętrzny nastrój, dzięki któremu człowiek łatwo i sprawnie przechodzi od każdej innej czynności do modlitwy. Ledwo myśl jego opuści zajęcie, któremu się dotąd oddawała, nie błąka się, nie szuka rozrywki, ale wnet z całą swobodą zwraca się do Boga, jak ten balonik, który gdy przeciąć nitkę trzymającą go na uwięzi, od razu samorzutnie wznosi się do nieba. Duch modlitwy nie jest przeto niczym innym, jak tą sprawnością zwracania się w duchu do Boga w myśl słów Zbawiciela: gdzie skarb twój, tam i serce twoje (Mt 6, 21). Źródłem jego jest więc głęboka miłość Boga, gorliwość o Jego chwałę i chęć przyczyniania się w każdej chwili do szerzenia jej na ziemi.    

Można wskazać dwa praktyczne środki, które mogą pomóc w nabyciu ducha modlitwy. Po pierwsze, warto przyzwyczajać się do zaczynania każdej pracy od krótkiej modlitwy poświęcającej ją Panu Bogu. Po drugie, dobrze jest nauczyć się wykorzystywać na modlitwę te chwile wolne, których nigdy w ciągu dnia nie brak. I najbardziej zatrudnieni ludzie zawsze mają takie chwile przechodzenia od jednego zajęcia do drugiego lub z jednego miejsca na drugie, czekania na coś lub kogoś. I jeśli nabiorą zwyczaju nie tracić tego czasu na marne, nie pozwalać bujać myślom na wszystkie strony, ale zwracać je do Boga, to powoli powstanie w nich prawdziwa sprawność pod tym względem, którą właśnie nazywamy duchem modlitwy. Nawet we władzach zmysłowych pamięci i wyobraźni powstaną wówczas pewne stałe nawyki. Ale ponad tę sprawność przyrodzoną spłyną do duszy obfite sprawności nadprzyrodzone, z którymi Bóg czeka tylko na to, aby duszę, odpowiadającą tak chętnie Jego wezwaniom, złączyć ze Sobą coraz silniejszymi więzami. W ten sposób utrwala się w duszy pamięć na obecność Bożą, którą Pismo Święte nazywa chodzeniem przed Panem. Staje się ona potężną dźwignią na drodze świętości.

Jacek Woroniecki, Pch24.pl

03/24/13

Życie jest walką

Św. Augustyn

św. Augustyn, obraz Sandro Botticelli

Życie nasze w tym pielgrzymowaniu nie może trwać bez pokusy, ponieważ właśnie postęp duchowy dokonuje się przez pokusy. Ten, kto nie jest kuszony, nie może siebie poznać. Zwycięstwo odnosi się poprzez walkę, a walczyć można jedynie wówczas, gdy się stanie w obliczu pokus i nieprzyjaciela.

św. Augustyn

 

Pokusy mogą przynieść cztery rodzaje dobra: służą do odpokutowania win; wystawiają na próbę cnotę człowieka, jak u Hioba i Tobiasza; odsłaniają naszą łagodność i siłę wytrzymałości, jak u Apostoła Pawła; służą do objawienia chwały Bożej, jak to się stało ze ślepym od urodzenia, o którym mówi Ewangelia.

św. Albert Wielki

 

Odczuwanie gwałtownych pokus nie jest wystąpieniem przeciw Bogu. W tym nie ma grzechu dopóki wola nie wyraża zgody. Diabeł może dostać się do duszy tylko jednymi drzwiami: drzwiami naszej woli. Nie ma żadnych sekretnych wejść. Jeśli nie otworzymy mu dobrowolnie to nie wejdzie. Kiedy wola nie wyraża zgody nie ma grzechu, jest tylko ludzka słabość.

św. Ojciec Pio

03/22/13

Post – walka o dusze

W Wielkim Poście podejmuje Kościół ciężką walkę o dusze ludzkie, o powrót łaski uświęcającej, o nowe życie z Bogiem. Kościół pragnie „wprowadzić nas do ziemi mlekiem i miodem opływającej” (Wj 13,5), pragnie, abyśmy zmartwychwstali, tak jak Chrystus zmartwychwstał. Ale do zmartwychwstania ducha prowadzi jedna tylko droga: przez poznanie własnej niedoli, przez wyjście z krainy śmierci, z niewoli grzechu, przez żal doskonały, pokutę i zadośćuczynienie, przez modlitwę i świętą gorliwość w zdobywaniu cnót.

Kard. Stefan Wyszyński

03/20/13

Tracimy Wielki Post

Rok liturgiczny powodował, że kultura europejska zawsze była pełna życia. Miała w sobie tyle energii i świeżości. Po okresie Adwentu nadchodził radosny czas Bożego Narodzenia. Karnawał był zaś czasem ostatnich zabaw przed długim, pełnym pokuty i refleksji Wielkim Postem, po którym następowały najważniejsze i najradośniejsze Święta Wielkanocne. Niestety z tej niesamowitej atmosfery nie zostało w naszych czasach prawie nic! Podczas Wielkiego Postu odbywają się te same zabawy, społeczeństwo żyje lenttttakim samym życiem, jak w ciągu całego roku. Nie dziwią już nawet wesołe miasteczka działające w Wielkim Tygodniu. Poszczególni ludzie nadal przestrzegają reguł postnych, ale atmosfera Wielkiego Postu po prostu zanikła.    

Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, co utraciliśmy. Wyobraźmy sobie, jak inaczej wyglądałby nasz świat, gdyby nagle, wraz z nastaniem Postu, z repertuarów kin, oper i teatrów zniknęły komedie; witryny sklepów zmieniłyby dekoracje na bardziej stonowane – w odcieniach czerni, szarości i fioletu. Wyobraźmy sobie restauracje, z których menu zniknęły wyszukane dania mięsne, a ich miejsce zajęły postne potrawy, kawiarnie – w których zapanowała nieco poważniejsza atmosfera; radio, w którym słychać nieco smętną muzykę; telewizję, w której próżno szukać programów rozrywkowych. Wreszcie wyobraźmy sobie nasze place i ulice, na których zapanowała cisza i zaduma – widoczne w strojach i zachowaniach przechodniów. A teraz zastanówmy się, co by się działo, jakby nagle – wraz ze Świętami – do tego szarego i posępnego świata wlało się nowe życie! Wyobraźmy sobie to niecierpliwe oczekiwanie – aż do ostatnich godzin Wielkiej Soboty i wreszcie – tę eksplozję radości. Na nasze ulice powróciły kolory, witryny sklepów skrzą się od rozmaitości, a cukiernie prześcigają się w coraz to wykwintniejszych łakociach. W radio znów brzmi radosna muzyka, a do kin i teatrów powróciły zabawne spektakle. Czy jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, jak zupełnie inaczej wyglądałoby wtedy życie?

Filip Maria Muszyński, Pch24.pl

03/15/13

Czeka nas nowa epoka?

Odsuwając świadomie na bok wszystkie napływające lawinowo wieści o nowym papieżu, dotyczące i jego formacji teologicznej, i spraw doczesnych, medytuję nieustannie tylko nad jedną kwestią, która wydaje mi się kluczowa: sensem wybrania imienia Franciszek. Niby wszystko jest oczywiste: po papieżu, który nawiązał do ewangelizatora Europy, przychodzi papież – pierwszy od 167 lat papież-zakonnik – który przybiera imię franciszekzałożyciela innego, lecz żebraczego, zakonu, i świętego, który (co do tego nikt chyba nie ma wątpliwości) w stopniu najdoskonalszym przez 2000 lat chrześcijaństwa realizował swoim życiem ewangeliczny ideał ubóstwa współcierpiącego z Ukrzyżowanym. Acz oczywiście, nie tylko że nie można wykluczyć, ale wydaje się wręcz pewne, że papież-elekt pamięta też o innych świętych Franciszkach, na czele z wielkim konfratrem swojego własnego zakonu, patronem katolickich misji, św. Franciszkiem Ksawerym. Lecz to pierwsze odniesienie, do „Franciszka nad Franciszkami”, jest równie niewątpliwe.

Pierwsze skojarzenie, jakie w związku z tym miałem, i któremu – zaskoczony – dałem wyraz w wypowiedzi dla Portalu PCh24, szło po linii najprostszej z możliwych, a więc odniesienia do ubóstwa „Biedaczyny z Asyżu” w znaczeniu dosłownym, heroicznego odrzucenia wszystkich dóbr doczesnych, zupełnego „ogołocenia”, ale wraz ze wszystkimi jego konsekwencjami moralnymi jako wyboru dobrowolnego, który dla innych i dla całego Kościoła jest wzorem wyznaczającym najwyższy standard, lecz nie przymus fizyczny (w tym sensie zaś także jako odpowiedź na katarski, protokomunistyczny „terroryzm cnoty”). Dlatego pozwoliłem sobie zasugerować, że będzie to „papież społeczny”, to znaczy kładący nacisk na sprawy socjalne, które trzeba rozwiązywać w duchu chrześcijańskiego realizmu społecznego, a nie ideologicznych utopii – i doniesienia, które nadchodzą, mówiące o równie krytycznym stosunku biskupa Bergoglio do tzw. teologii wyzwolenia, jak do neoliberalizmu, zdają się to przypuszczenie potwierdzać. Jeżeli zaś na tym poziomie analizy dałoby się odnaleźć jakiś „moment katechoniczny”, to chyba jedynie w tym sensie, że „papież ubogi” jak św. Franciszek powstrzymuje wściekłe ataki na „skorumpowany” i „zepsuty” Kościół ze strony faryzejskiego świata, który „gorszy” się przejawami zepsucia w Kościele (których zresztą niepodobna zanegować), chociaż sam oddaje się bez opamiętania kultowi Mamony i Priapa.

Pch24.pl, Jacek Bartyzel, Papież Franciszek – ku nowemu eonowi chrześcijaństwa?

03/9/13

Chrystus królem!

Gdzie spojrzeć, widzimy niepewność, lęk przed jutrem, poderwaną wszelką powagę ludzką, gdyż ludzie wzgardziwszy powagą Bożą, nie uszanują także i powagi ludzkiej. Siłą i z największym trudem utrzymuje sięfot. dimitri_c / sxc.hu pokój zewnętrzny. Ludzkości potrzeba jedynego, stałego punktu oparcia i powagi. Nie kto inny, jeno właśnie my katolicy winniśmy go ludzkości wskazywać, prowadząc ją do nieskończonych skarbów łask i szczęścia, jakie dzięki Chrystusowi Królowi odnajdujemy w Bogu i Jego Kościele, my – a nie kto inny – mamy wznieść sztandar Chrystusa-Króla, a wznieść go tak wysoko, by go zobaczyć musiała cała ludzkość i poznać swe obowiązki wobec Chrystusa-Króla!  W tej służbie Chrystusowi-Królowi nie zapominajmy o tym, że dwom panom służyć nie można – że kto nie jest z Chrystusem, jest przeciwko Niemu; że nie wolno nam wchodzić w żadne kompromisy ze złem. Pamiętajmy, że i szatan ofiarował Chrystusowi (kusząc Go) panowanie nad ziemią i wszystkie królestwa ziemi i chwałę ich, mówiąc: To wszystko dam Tobie. Dodał jednak do tego propozycje kompromisu – ugody: Jeśli, upadłszy, uczynisz mi pokłon (Łk 4).

Jakże wielu ludzi podobnie postępuje: gotowi są w niedziele w kościele pokłonić się Panu Bogu, a poza tym zachowują się tak, jakby żadne Prawo Boże nie obowiązywało. Gotowi są Chrystusa nazwać Królem, ale Go zarazem usiłują zamknąć w murach kościołów i do samych manifestacji religijnych ograniczyć. Gorzej jeszcze, bo spotykamy się z usiłowaniem połączenia czci Chrystusa ze służbą bożkom, jakie sobie ludzie sami stawiają, i uczynienia prawdziwej religii Chrystusowej sługą celów zupełnie obcych, a nawet wrogich Chrystusowi Panu. Szatan spotkał się z surową odprawą Zbawiciela, bo Chrystusowe panowanie jest ponad wszystko i nie znosi kompromisów, które by chciały je ograniczyć i poddać je czemukolwiek.

Ten sam Pan Jezus, który okazywał tak wiele wyrozumiałości i miłosierdzia grzesznikom, jakże surowo potępiał nieszczerość i faryzeizm!  Żyjemy dziś w czasach chaosu myśli i zaciemnienia poglądów, a jednak jakże często spotykamy się z gwałtownym narzucaniem przekonań i ze zmuszaniem innych do przyjęcia tych narzuconych poglądów! Zarzucają nam katolikom – jak powiadają – ślepą wiarę w prawdy przez Boga objawione, a jednak ci sami ludzie wymagają dla swych ludzkich, nieraz błędnych poglądów, ślepej wiary i posłuszeństwa wymuszanego krzykiem, gwałtem i postrachem. Świadomość, że służymy Chrystusowi-Królowi, winna nam wpoić odwagę, by nie pozwolić się nastraszyć, odwieść od naszych przekonań, powstrzymać naszą pracę, zmienić nasze postępowanie. Królestwo Boże gwałt cierpi – powiedział Pan Jezus, przeto my winniśmy być gotowi stanowczo odeprzeć niesłuszne zakusy wrogów.

kard. Stefan Sapieha

03/5/13

O różańcu

Potrzeba Boskiej pomocy nie jest dziś wcale mniejsza niż wówczas, kiedy wielki św. Dominik zaprowadził fot. essie82 / sxc.huodmawianie różańca dla uleczenia powszechnych ran. I my, szukając takiego samego lekarstwa przeciw podobnemu złu, nie wątpimy, że modlitwa ta, z wielką korzyścią dla świata katolickiego wprowadzona, przyczyni się bardzo do ulżenia klęsk i nieszczęść czasów naszych. Dlatego to usilnie zachęcamy wszystkich chrześcijan, aby starali się, czy to publicznie, czy we własnych domach i na łonie rodziny, odprawiać nabożeństwo różańcowe, aby je mieli w ustawicznym używaniu.

Leon XIII

Wierni w każdym wieku, zarówno w publicznym nieszczęściu, jak i w prywatnej potrzebie, zwracają się z błaganiem do Maryi, aby mogła przyjść im z pomocą przeciw smutkom ciała i duszy. I nigdy nie oczekiwał nikt Jej pomocy na darmo, jeżeli prosił o nią w pobożnej i ufnej modlitwie (…) Pośród różnorodnych modlitw błagalnych, jakim z powodzeniem zwracamy się do Dziewiczej Matki Boga, różaniec bez wątpienia zajmuje szczególne i osobne miejsce (…) Jeżeli ludzie w naszym stuleciu z szyderczą pychą odrzucają różaniec, to niezliczona ilość świętych mężczyzn i kobiet zawsze go bardzo ceniła. Odmawiali go z wielką pobożnością i w każdej chwili korzystali z niego jako z potężnej broni, aby zmusić demona do ucieczki, aby zachować uczciwość w życiu, aby łatwiej nabywać cnotę, a na świecie uzyskać prawdziwy pokój między ludźmi.

Pius XI

03/1/13

Módlmy się!

 „Podczas Sede vacante, a przede wszystkim w okresie, w którym przebiega wybór Następcy Piotra, Kościół jednoczy się w szczególny sposób z Pasterzami, a specjalnie z Kardynałami elektorami Biskupa Rzymskiego i prosi Boga o nowego Papieża jako dar Jego dobroci i Opatrzności. Za przykładem bowiem pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej, o której jest mowa w Dziejach Apostolskich (por. 1, 14), Kościół powszechny duchowo złączony z Maryją, Matką Jezusa, powinien trwać jednomyślnie na modlitwie” – czytamy w konstytucji apostolskiej Universi Dominici Gregis Jana Pawła II z 1996 roku.  

W chwili, w której dalej trwają spekulacje dotyczące powodów rezygnacji Ojca świętego Benedykta XVI a Kościół czeka konklawe i wybór 266 Biskupa Rzymu, warto włączyć się do modlitwy za Kościół święty, kardynałów elektorów, Benedykta XVI i jego następcę. Modlitewnego wysiłku za Kościół, o obronę przed atakami Złego, o posłuszeństwo Duchowi świętemu, za nowego biskupa Rzymu, o wzrost wiary w Kościele.

źródło: pch24.pl

 

Módlmy się! Post, modlitwa i jałmużna – to nasza broń.

03/1/13

Mądrość pustyni

Święta Synkletyka mówiła: „Twarde są początkowo walka i trud dla tych, którzy w cichości i milczeniu chcą służyć Panu (którzy kroczą drogą do Boga), później jednak przychodzi niewysłowiona radość. Jak u tych, fot. Yoav Rosenberg, lic. ccktórzy chcą rozpalić ogień, łzy mącą spojrzenie z powodu dymu – inaczej nie osiągnęliby upragnionego celu – tak i u tych, co chcą rozpalić w sobie ogień Boży. Muszą ten ogień podsycać w sobie łzami, trudami, cichością i milczeniem”.

Niektóre siostry pytały św. Synkletykę: „Co trzeba czynić, by zostać zbawionym?” – Westchnęła głęboko, gorzko zapłakała, a potem rzekła: „Wszyscy wiemy, co trzeba czynić, by zostać zbawionym, jednak przez naszą opieszałość możemy utracić zbawienie. Przede wszystkim i coraz bardziej wszyscy powinniśmy zabiegać o to, aby zachować przykazanie Pana: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mt 22,37.39). Zatem na tej podwójnej miłości polega zbawienie”.

Meterikon