Módlmy się!
Chodź przede Mną i bądź doskonały, a uczynię przymierze moje między Mną a tobą. (Rdz 17, 1). W tych słowach, wypowiedzianych przez Boga do Abrahama mamy wyrażoną tę wielką naukę o związku między modlitwą a życiem, od którego zależy też nasz związek z Bogiem. Bóg z tym tylko zawiera przymierze na stałe, kto chodzi przed Nim, to znaczy, kto stara się myślą i modlitwą żyć wciąż w Jego obecności i wypełniać Jego przykazania. Wówczas te dwa składniki doskonałości chrześcijańskiej coraz bardziej przenikają się nawzajem, coraz bardziej stają się czymś jednym.
Modlitwa, w miarę jak nas trzyma przed Majestatem Bożym, przejmuje nas też coraz większą czcią dla Mądrości i Świętości Boga, której przykazania są wyrazem, i przez to zachęca do coraz wierniejszego ich zachowania. Ale i odwrotnie: życie doskonałe, wedle przykazań, usuwa przeszkody modlitwy i sprawia, że coraz łatwiej wznosi się ona do Boga, coraz bardziej rządzi całym naszym postępowaniem. Schodzą się one, modlitwa i życie, w tym, że są pełnieniem woli Bożej, i to im daje całą ich wartość, bo i dla nas, podobnie jak i dla Jezusa, jedynym prawdziwym pokarmem duszy, zdolnym ją nasycić, jest pełnienie woli Tego, który nas posłał na ten świat, abyśmy wykonali Jego sprawę (por. J 4, 34). Modlitwa, gdy dusza jest jej przez dłuższy czas wierna, winna w niej zrodzić to, co można nazwać duchem modlitwy, przez co rozumie się wewnętrzny nastrój, dzięki któremu człowiek łatwo i sprawnie przechodzi od każdej innej czynności do modlitwy. Ledwo myśl jego opuści zajęcie, któremu się dotąd oddawała, nie błąka się, nie szuka rozrywki, ale wnet z całą swobodą zwraca się do Boga, jak ten balonik, który gdy przeciąć nitkę trzymającą go na uwięzi, od razu samorzutnie wznosi się do nieba. Duch modlitwy nie jest przeto niczym innym, jak tą sprawnością zwracania się w duchu do Boga w myśl słów Zbawiciela: gdzie skarb twój, tam i serce twoje (Mt 6, 21). Źródłem jego jest więc głęboka miłość Boga, gorliwość o Jego chwałę i chęć przyczyniania się w każdej chwili do szerzenia jej na ziemi.
Można wskazać dwa praktyczne środki, które mogą pomóc w nabyciu ducha modlitwy. Po pierwsze, warto przyzwyczajać się do zaczynania każdej pracy od krótkiej modlitwy poświęcającej ją Panu Bogu. Po drugie, dobrze jest nauczyć się wykorzystywać na modlitwę te chwile wolne, których nigdy w ciągu dnia nie brak. I najbardziej zatrudnieni ludzie zawsze mają takie chwile przechodzenia od jednego zajęcia do drugiego lub z jednego miejsca na drugie, czekania na coś lub kogoś. I jeśli nabiorą zwyczaju nie tracić tego czasu na marne, nie pozwalać bujać myślom na wszystkie strony, ale zwracać je do Boga, to powoli powstanie w nich prawdziwa sprawność pod tym względem, którą właśnie nazywamy duchem modlitwy. Nawet we władzach zmysłowych pamięci i wyobraźni powstaną wówczas pewne stałe nawyki. Ale ponad tę sprawność przyrodzoną spłyną do duszy obfite sprawności nadprzyrodzone, z którymi Bóg czeka tylko na to, aby duszę, odpowiadającą tak chętnie Jego wezwaniom, złączyć ze Sobą coraz silniejszymi więzami. W ten sposób utrwala się w duszy pamięć na obecność Bożą, którą Pismo Święte nazywa chodzeniem przed Panem. Staje się ona potężną dźwignią na drodze świętości.
Jacek Woroniecki, Pch24.pl